wtorek, 14 lutego 2017

Urugwaj, czyli oaza spokoju.

Urugwaj - kraj o którym do niedawna w zasadzie nie wiedziałam nic. Nie planowaliśmy tu przyjeżdżać. Stanął nam jednak na drodze. Najkrótsza trasa z Buenos Aires  do Porto Alegre w Brazylii, skąd mamy lot do domu, prowadzi właśnie przez Urugwaj.

Palmy,  a pod nimi pasące się owce. 

W Urugwaju spędziliśmy 15 dni i przejechaliśmy 800 km. Większość wzdłuż wybrzeża. Zrobiliśmy jeden mały skok w bok, w góry, a w zasadzie w pagórki, tak dla urozmaicenia trasy.

Teraz już wiem, że Urugwaj to kraj pełen miłych, pomocnych ludzi i pięknych dzikich plaż. Do tego spokojny i bardzo bezpieczny. Podobnie jak w Chile czy Argentynie można tam rozbić namiot w jakimkolwiek miejscu, na przykład zaraz przy drodze, i nic złego się nie stanie. Jedyne co może tam doskwierać to niesamowity upał (na szczęście na wybrzeżu od oceanu wieją orzeźwiające wiatry) i po jakimś czasie, jeśli przemierzasz kraj rowerem, nuda (płasko, gorąco, rzeka , plaża..., płasko, gorąco, ocean, plaża...,  pagórek...). Zresztą co kto lubi. Bez wątpienia jest to idealne miejsce na leniuchowanie. Taki kraj leniuchowo-wakacyjny. Trochę drogi, ale jak się dobrze rozezna i poszuka to wcale nie musi tak być.

Jedna z dzikich plaż

Kolejna dzika plaża

Plaża niedzika

Czasem plażą dało się jechać

Poranek na plaży

Śniadanie z widokiem na ocean

Kitesurferzy

Surferzy

Port w Colonia del Sacramento

Połów ryb

W oddali Montevideo

Widok na port w Montevideo

Droga prowadząca przez góry.
Trochę dla nas pechowa: przebita dętka, złamana szprycha, zgubione rękawiczki rowerowe.
Pechowa też dla innych: zgubiony pies, zgubiona zakrętka od zbiornika paliwa ciężarówki, dachowanie, wielka jaszczurka bez ogona, ogon bez jaszczurki i cmentarzysko rowerów. 

Pagórki

Oprócz gór mieliśmy jeszcze jedno urozmaicenie - wyprawę do Cabo Polonio, by zobaczyć wygrzewające się w słońcu lwy morskie. Jest to mała wioska na wybrzeżu do której nie doprowadza żadna droga. Można się tam dostać autem 4x4 albo pieszo z pobliskiego miasteczka Valizas. My wybraliśmy tą drugą opcję. Dowiedzieliśmy się w informacji turystycznej, że można iść przez wydmy 5 km lub plażą wzdłuż wybrzeża 7 km. Wymyśliliśmy, że skoro można plażą to pojedziemy tam na rowerach. Pani z informacji potwierdziła, że jak najbardziej jest to możliwe. Ruszyliśmy więc w drogę:

- najpierw mieliśmy do pokonania dość głęboki bród (miejscami do pasa), nie był to problem, po kolei wszystko dało się przenieść, dwóch miłych chłopaków zaproponowało nam pomoc, co zaoszczędziło nam jednego przejścia więcej

Siłacz Łukasz przenoszący rower

- potem był krótki odcinek plaży po której dało się jechać


- następnie, jak się okazało, czekał nas około dwukilometrowy odcinek skał, pokonywaliśmy je dzielnie,  ale nie da się ukryć,  że dość wolno


- potem stanęła przed nami wielka wydma i przyszedł moment zwątpienia, zapadła decyzja o odwrocie,  ale jako, że szkoda nam było tego co przeszliśmy,  poszliśmy bez rowerów na przeszpiegi, sprawdzić co jest za wydmą i cyplem

- okazało się,  że za wydmą i cyplem jest piękna plaża,  decyzja o odwrocie została odwołana

- wepchaliśmy jakoś we dwójkę jeden rower na wydmę, gdzie spotkaliśmy mądrych, dziwnie na nas patrzących ludzi, którzy wybili nam z głów by iść z rowerami dalej, piasek bowiem na pobliskiej plaży choć ładnie wyglądał z daleka to był grząski i absolutnie nie nadawał sie na rower

- odwrót

- następnego dnia wielki  powrót już na nogach i przekonanie się,  że decyzja o odwrocie była bardzo trafna


Latarnia morska w Cabo Polonio

Typowy nadmorski domek

Lwy... 

...morskie

=======
Jednym z ciekawszych według mnie zjawisk występijących w Urugwaju jest `kult` Yerba Mate. Piją je absolutnie wszyscy. Na każdej, bez wyjątku, stacji benzynowej jest automat z gorącą wodą o temperaturze idealnej do zaparzenia tego nadzwyczaj ważnego tutaj napoju. Większość ludzi nosi pod pachą termos z wodą do zaparzania, a w ręce ma gotowe już mate, które sobie popija. Nieważne czy idzie ulicą,  jedzie samochodem czy jest w pracy. Każde miejsce jest dobre.

=======
W Urugwaju, pomimo tego co pisałam o bezpieczeństwie natknęliśmy się jednak na złodziei...

Mrówki bez skrępowania wykradały nam ryż


=======
Na koniec zachęcam do poczytania o José Mujica - byłym prezydencie Urugwaju - tych którzy o nim nie słyszeli.

3 komentarze: