wtorek, 26 lipca 2016

Autostop rowerowy

W Kolumbii można złapać autostopa razem z rowerami, wcale go nie łapiąc. Oto i dowód:


Justyna przy okazji zaprezentowała słynną kobiecą podzielność uwagi:
- jedną ręką trzymając się paki pick-upa
- drugą ręką trzymając rower, żeby nie wypadł
- nogami przytrzymując zdjęte sakwy
- zębami zakładając buffa

***

Na drogach zaobserwowaliśmy jeszcze 2 inne rodzaje rowerowych podwózek (zdjęć niestety brak)
- na motorze - pasażer z powodzeniem moze wieźć ma plecach rower.
- łapanie się sznurka przywiązanego do paki ciężarówki bądź samej paki. Ten rodzaj "oszustwa" chętnie stosowany jest na podjazdach przez profesjonalnych kolarzy szosowych.

Zagadka

Patrząc na poniższe zdjęcie, jak myślicie, które z nas nie umie jeździć na rowerze? ;)


Droga krajowa w budowie

Droga La Plata - Inza - Popayan jest głównym szlakiem komunikacyjnym łączącym dwa sąsiadujące regiony Kolumbii. Prowadzi przez góry, a jej najwyższy punkt to ok 3370 m npm. Ponoć wg rządu tego kraju, już w 2012 roku, była ona w całości utwardzona i w dobrym stanie.
By udokumentować ten fakt zrobiliśmy kilka zdjęć:





Ale praca wre. Na szczęście pewien Bardzo Miły Pan z budowy, w miejscu najcięższej przeprawy błotnej, znalazł czas i checi zeby pomoc Justynie pchać rower (a chętnie popchałby i dwa naraz!) Za to mu wielkie dzięki!

Jednak wszelkie niewygody drogi były rekompensowane przez wspaniałą aurę i piękne widoki:


Ale czasem się faktycznie przejaśnia i wtedy jest calkiem malowniczo:






środa, 13 lipca 2016

Krowy

Tutejsze krowy bardzo chętnie pozują do zdjęć (przynajmniej niektóre)...


Spanie

Spanie w namiocie narazie jest ciężkie.  Nie wiem dlaczego,  ale myślałam,  że noce będą tutaj zimne, a są tak gorące,  że jakby nie szeroko rozumiane i licznie występujące tutaj insekty,  namiot nie byłby jak narazie potrzebny. Gorąco rekompensują piękne gwiazdy przed zaśnięciem albo takie oto widoki z rana:



Jezioro Hidroprado

Kaktus


A oto pierwsze spotkanie Łukasza z kaktusem:


Pustynia Tatacoa

Pustynia Kolumbii, która nie do końca jest pustynią, gdyż ma ok 1000 mm opadów rocznie, a najciekawsze formy terenu zostały utworzone własnie przez wodę. Położona na odludziu dzięki czemu zanieczyszczenie świetlne jest niewielkie. Wbudowano tam więc obserwatorium astronomiczne. Co roku w sierpniu odbywa się tam święto gwiazd (zlot astronomów). W tym roku ma być w stylu Star Wars.













wtorek, 12 lipca 2016

Nieznana atrakcja Kolumbii

Istnieje atrakcja Kolumbii, która nie jest opisana w żadnym przewodniku, nawet internet jeszcze nic o niej nie wie. Jesteśmy nią my.

Wielokrotnie miejscowi prosili nas o możliwość zrobienia sobie z nami zdjęcia. A to na widok naszych obładowanych rowerów, a to dowiadujac się skąd jesteśmy, a to żeby dziecko miało zdjęcie z 'extranjeros', a to po prostu na pamiątkę miłego spotkania.

W Kolumbii przy drogach na odludziu, (głównie w okolicach strategicznych punktów - mostów czy przełęczy) można spotkać umocnione posterunki armii.
Zbliżaliśmy się do jedngo z takich miejsc. Jeden z żołnierzy widząc nas, pognał po swój mundur i broń, krzycząc byśmy poczekali. Koniecznie chciał mieć zdjęcie z "extranjeros".
A więc oto i zdjęcie:




*****

Dwóch kilkuletnich chłopców w mijanej wsi biegnie do nas i woła:
- Cześć! Jestescie 'gringos'?
- Gringos? Nie wiem, chyba tak.
- A skąd jesteście?
- Z Polski.
- A gdzie to jest?
- W Europie.
- Eee. To nie jestescie gringos.
- To skąd są gringos? Ze Stanów Zjednoczonych?
- Tak!

Bogota


OGROMNA!




Trochę śmieszna


Miejscami ładna


Mają nawet Kopernika.  Tylko taki jakiś biedny.

poniedziałek, 4 lipca 2016

Kolumbia

Kolumbia dla nas to (póki co):

  • Chmury. Ładniejsze niż w Polsce. Całe niebo pełne chmur kłębiastych różnych różniastych.
  • Płoty. Totalnie cały kraj (poza drogami i rowami wzdluz nich) jest ogrodzony drutem kolczastym, ewentualnie sporadycznie elektrycznym pastuchem. Utrudnia to nieco znalezienie miejsca na namiot.
  • Wściekłe psy obronne pilnujące domostw. Małe ale groźne. Nie da rady zrobić im zdjecia - trzeba uciekać. Szalone chwytaja za sakwy.
  • Krwiożercze komary. Lubią DEET-a. Ubrania im też w niczym nie przeszkadzają.
  • Klaksony. Wszyscy na Ciebie trąbią. Z początku nie wiesz o co chodzi. Przecież jedziesz dobrze. Zaczynasz sie denerwować. Po pewnym czasie okazuje się, że to pozdrowienie. Taki obyczaj. Szkoda ze dzwonki rowerowe są takie ciche. Ach, czemu nie wziełam mojej trąbki? (J).
  • Hiszpański. Nikt nie przejmuje sie tym, jak dobrze go znasz. Zawsze Ci dokładnie odpowiedzą zdaniami wielokrotnie złożonymi. Poprosisz o powtorzenie - powtórzą, tymi samymi słowami. Poprosisz jeszcze raz, powtórzą jeszcze raz. Ewentualnie jak poprosisz o powtórzenie wolniej, to powtórzą wolniej. Tymi samymi niezrozumiałymi słowami.
  • Muzyka. Wszędzie dużo głośnej i miłej dla ucha kolumbijskiej muzyki. W miastach rozlega się z barów. Na wioskach z domów.
  • Woda w worach. Szesciolitrowy wór z wodą jest tańszy od zwykłej półlitrowej butelki. Zestaw trzydziestu woreczków po 300ml (czyli łącznie 9l) tez jest tańszy.
  • Mało turystów. A przynajmniej tych spoza Ameryk. Nie spotkaliśmy jeszcze żadnego Polaka. Dziwne ;) W ogóle prawie żadnych "białych ludzi". Krążą tylko słabo potwierdzone pogłoski o Niemcach widzianych kiedyś w parku w jednej z miejscowości.
  • Pomocne ręce z samochodów. Gdybyście jechali rowerem przez Kolumbię, niech nie zdziwi Was wyłaniająca sie zza szyby auta ręka. Bedzie trzymała wodę bądź owoce przeznaczone dla Was. Po wszystkim ręka bez słowa odjedzie.
  • Bardzo ciepłe noce. Śpiwór może służyć co najwyżej za poduszkę chociaż czasem nawet tak zbytnio grzeje. Namiot, gdyby nie owady i potencjalnie czyhające w krzakach węże, nie byłby potrzebny. No i gdyby nie to, że czasem pada.
  • Jednoślady. W ilości mnóstwo - zarówno rowery, skutery, jak i motocykle. Nawet na drogowych bramkach opłat jest specjalny, osobny (i bezpłatny) pas. A w każdej wiosce warsztat rowerowy.
  • Ludzie. Bardzo mili i służący radą. Biegnący pomóc podnieść rower gdy sie przewróci. Darujący pyszne bułki czy melona. Częstujący piwem i lokalnym jedzeniem. Zapraszajacy z namiotem do wlasnego ogródka bo gdzie indziej niebezpiecznie... 
  • Policja i żołnierze. Mnóstwo. Wszędzie: w miastach, w miasteczkach, na wsiach. Bardzo pomocni. Ostrzegaja przed wypadkami, garażują rowery a nawet robią sobie z nami zdjęcia.

Justyna i Łukasz