- Chmury. Ładniejsze niż w Polsce. Całe niebo pełne chmur kłębiastych różnych różniastych.
- Płoty. Totalnie cały kraj (poza drogami i rowami wzdluz nich) jest ogrodzony drutem kolczastym, ewentualnie sporadycznie elektrycznym pastuchem. Utrudnia to nieco znalezienie miejsca na namiot.
- Wściekłe psy obronne pilnujące domostw. Małe ale groźne. Nie da rady zrobić im zdjecia - trzeba uciekać. Szalone chwytaja za sakwy.
- Krwiożercze komary. Lubią DEET-a. Ubrania im też w niczym nie przeszkadzają.
- Klaksony. Wszyscy na Ciebie trąbią. Z początku nie wiesz o co chodzi. Przecież jedziesz dobrze. Zaczynasz sie denerwować. Po pewnym czasie okazuje się, że to pozdrowienie. Taki obyczaj. Szkoda ze dzwonki rowerowe są takie ciche. Ach, czemu nie wziełam mojej trąbki? (J).
- Hiszpański. Nikt nie przejmuje sie tym, jak dobrze go znasz. Zawsze Ci dokładnie odpowiedzą zdaniami wielokrotnie złożonymi. Poprosisz o powtorzenie - powtórzą, tymi samymi słowami. Poprosisz jeszcze raz, powtórzą jeszcze raz. Ewentualnie jak poprosisz o powtórzenie wolniej, to powtórzą wolniej. Tymi samymi niezrozumiałymi słowami.
- Muzyka. Wszędzie dużo głośnej i miłej dla ucha kolumbijskiej muzyki. W miastach rozlega się z barów. Na wioskach z domów.
- Woda w worach. Szesciolitrowy wór z wodą jest tańszy od zwykłej półlitrowej butelki. Zestaw trzydziestu woreczków po 300ml (czyli łącznie 9l) tez jest tańszy.
- Mało turystów. A przynajmniej tych spoza Ameryk. Nie spotkaliśmy jeszcze żadnego Polaka. Dziwne ;) W ogóle prawie żadnych "białych ludzi". Krążą tylko słabo potwierdzone pogłoski o Niemcach widzianych kiedyś w parku w jednej z miejscowości.
- Pomocne ręce z samochodów. Gdybyście jechali rowerem przez Kolumbię, niech nie zdziwi Was wyłaniająca sie zza szyby auta ręka. Bedzie trzymała wodę bądź owoce przeznaczone dla Was. Po wszystkim ręka bez słowa odjedzie.
- Bardzo ciepłe noce. Śpiwór może służyć co najwyżej za poduszkę chociaż czasem nawet tak zbytnio grzeje. Namiot, gdyby nie owady i potencjalnie czyhające w krzakach węże, nie byłby potrzebny. No i gdyby nie to, że czasem pada.
- Jednoślady. W ilości mnóstwo - zarówno rowery, skutery, jak i motocykle. Nawet na drogowych bramkach opłat jest specjalny, osobny (i bezpłatny) pas. A w każdej wiosce warsztat rowerowy.
- Ludzie. Bardzo mili i służący radą. Biegnący pomóc podnieść rower gdy sie przewróci. Darujący pyszne bułki czy melona. Częstujący piwem i lokalnym jedzeniem. Zapraszajacy z namiotem do wlasnego ogródka bo gdzie indziej niebezpiecznie...
- Policja i żołnierze. Mnóstwo. Wszędzie: w miastach, w miasteczkach, na wsiach. Bardzo pomocni. Ostrzegaja przed wypadkami, garażują rowery a nawet robią sobie z nami zdjęcia.
Justyna i Łukasz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz