sobota, 17 grudnia 2016

"A droga długa jest..." czyli słów kilka o Carretera Austral

Podczas całej naszej wyprawy staraliśmy się wybierać miejsca jak najmniej turystyczne. Uważamy,  że w ten sposób najlepiej można poznać tutejsze życie. Oczywiście zrobiliśmy kilka wyjątków,  jak na przykład Machu Picchu, bo w końcu niektórych z tych popularnych miejsc naprawdę szkoda byłoby nie zobaczyć. W Chile też zdecydowaliśmy się na podobne szaleństwo i postanowiliśmy przejechać się rutą numer 7.

Ruta numer 7 czyli Carretera Austral to główna arteria w chilijskiej Patagonii Północnej. Mierzy 1240 km długości i biegnie przez najdziksze regiony Chile, łącząc Puerto Montt na północy z Villa O'Higgins na południu. 




Budowę drogi rozpoczęto w roku 1976, a ostatni istniejący odcinek oddano do użytku w roku 2000. Ma ona ogromne znaczenie. Wcześniej miejsca te były dostępne wyłącznie drogą powietrzną i morską. Niektóre z nich również drogą lądową tyle tylko, że z Argentyny. Podobno całe przedsięwzięcie było okrutnie drogie. Dodatkowo niestety pociągnęło za sobą ofiary w ludziach.




Obecnie droga przejezdna jest na całej długości. W trzech miejscach nie obejdzie się bez promu. Jeśli chodzi zaś o warunki to są one bardzo różne w zależności od nawierzchni - od asfaltu,  poprzez ładny szuter do szutru brzydkiego pełnego luźnych kamieni, jak i od środka transportu - na przykład rowerzysta z luźnymi kamieniami musi się trochę pomęczyć, a kierowca auta nawet ich nie poczuje, choć może usłyszeć jak obijają się o podwozie.




Droga ta jest bardzo popularna zarówno wśród turystów z całego świata jak i chilijskich. Ludzie przemierzają ją na wszelakie sposoby: autem, autobusem,  stopem,  na motorze, rowerem i podobno nawet konno.

Popularna jest nie bez powodu. Biegnie przez przepiękne i to naprawdę przepiękne tereny: lasy,  fjordy,  jeziora,  wodospady,  góry czy schodzące bardzo nisko lodowce. Do tego prowadzi przez obszary słabo zaludnione, dzikie i spokojne.

My przebyliśmy Carreterą Austral 736 km (od Puerto Cisnes do Villa O'Higgins), w tym 464 km po szutrze o różnym stopniu trudności.  Zajęło nam to 16 dni. Tempo niezbyt szybkie z powodu szutru,  ale również faktu,  że bardzo często zatrzymywaliśmy się by stać w zachwycie i robić zdjęcia. Nie licząc jednego dnia w którym spotkaliśmy dziesięciu rowerzystów (dla porównania przez ostatnie 5 miesięcy spotkaliśmy pięciu), turystów nie było aż tak wielu. Byliśmy tam jednak przed sezonem. Myślę, że w sezonie (styczeń,  luty) nie ma tyle spokoju, ale na pewno jest tak samo pięknie. Na pytanie czy warto - odpowiadam warto!  :)

Zresztą zobaczcie sami:



















Jaskinie marmurowe w pobliżu Puerto Rio Tranquillo


Jaskinie Marmurowe w pobliżu Puerto Rio Tranquillo














Widok z namiotu na jednym z dzikich noclegów


Łukasz wznieca ogień

Ja gotuję

A wino się chłodzi

Na jednym z dwóch campingów na którym spaliśmy
trafiliśmy na urodziny gospodarza.
Tutaj gościna wygląda tak.

Z pogodą było różnie.
Mieliśmy trochę deszczowych dni,
 ale oberwania chmur nie było. 




2 komentarze:

  1. Justynko i Łukaszu!
    Na nadchodzące święta Bożego Narodzenia i tupiący tuż za nimi Nowy Rok życzę Wam zdrowia, wytrwałości, samych radości, szczęśliwego zakończenia wyprawy i powrotu do Polski z najpiękniejszymi wspomnieniami. Te wspomnienia są bowiem najwspanialszą częścią każdej wyprawy. Wszystkiego najlepszego!
    Maguryczny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy bardzo. Wspomnień na pewno będzie mnóstwo. Znaleźliśmy właśnie swoje miejsce na Święta i powoli się szykujemy.

      Życzymy zdrowych i radosnych Świąt i wszystkiego dobrego w nadchodzącym roku, a także niejednej jeszcze wyprawy jeśli tylko chęci są.

      Usuń